Kilka dni temu Jack Kurski, mniej lub bardziej oficjalnie, zdecydował o wykluczeniu z Festiwali Muzyki Polskiej w Opolu wokalistki Kayah, która miała wystąpić na jubileuszu Maryli Rodowicz.

opole

 W związku z tym zaistniało znów, po latach, pojęcie solidarności i wielu muzyków stanęło po jej stronie. Sprawa szybko stała się następnym fragmentem naszego codziennego życia, skutecznie nadgryzionym przez zęby polaryzacji. Kolokwialnie określając – wszyscy czym prędzej poszli w zaparte. Właściwie pobiegli gazelim sprintem. Nie wykonał ruchu ugodowego prezes TVP, a z występu na opolskim festiwalu rezygnować zaczęli kolejni artyści i konferansjerzy, w tempie niemniej gazelim, okazując w ten sposób solidarność. Maryla Rodowicz, Kasia Cerekwicka, Blue Cafe, Artur Orzech i wielu innych. Jak to lubi pisywać „Gazeta Wyborcza” - internauci nie zawiedli. Z prędkością niewiele wolniejszą od lotu częstej o tej porze roku błyskawicy roznosiły się po wirtualnych łączach kolejne memy, kwitujące zabawnie tą sytuację. Począwszy do nawiązań do popularnej komedii „Miś”, przez prezentowane pieski wszelakich ras z zawieszoną na szyi inskrypcją - „ja też nie wystąpię w Opolu”, po stwierdzenia, że nie wystąpi nawet transmisja ani playback. Trwające ledwie kilka dni nieporozumienie przybrało szybko pokaźne rozmiary, wykazując również brak perspektyw na załagodzenie. Włączył się w nią nawet prezydent Opola, wyrażając troskę o brak tak znamienitych artystów i obawę, czy aby imprezy nie należałoby przełożyć? Co było wiadomo, to jedynie to, że odbędzie się benefis sympatyzującego z partią obecnie rządzącą Jana Pietrzaka oraz koncert discopolo – Zenka Martyniuka i zespołu Akcent.

Cała afera z Żywiecczyzną ma nieco więcej wspólnego niż to, że festiwal jest opolski i ogólnopolski. Wystąpić miały w jednym ze słynniejszych amfteatrów sławy lokalne, a kiedyś też krajowe, Golec u'Oorkiestra.Zespół  do tej pory nie ustosunkował się do sytuacji. Trochę – internetowego języka używając – smuteczek, bo dla braci z Milówki mogłaby to być doskonała okazja do przypomnienia o sobie szerokiej rzeszy muzycznych odbiorców. Tymczasem najprawdopodobniej zmuszeni będą wybierać pomiędzy zarzutami u przyzwolenie na cenzurę a szansą na come back. W towarzystwie Pietrzaka i Martyniuka, notabene.

Michał Cichy

Udostępnij

7
+6
1