Rozpoczyna się sezon skoków narciarskich Pucharu Świata 2020/21. W niedzielę w Wiśle odbędą się zawody indywidualne, z udziałem zawodników z Beskidów.
Piątkowe kwalifikacje na skoczni w Wiśle Malince wygrał Kamil Stoch. W pierwszej dziesiątce znaleźli się też: Dawid Kubacki i Piotr Żyła. W niedzielnym turnieju indywidualnym zobaczymy też gospodarzy: Piotra Wąska, Tomasza Pilcha, Aleksandra Zniszczoła oraz Jakuba Wolnego z Bystrej. W kwalifikacjach brał udział Jarosław Krzak z Olimpijczyka Gilowice. Niestety kwalifikacje zakończył na 59. miejscu, a więc bez awansu, ale fakt udziału w kwalifikacjach warto podkreślić.
Podopieczny Bieguna
Jarosław Krzach mieszka w Lasie, w gminie Ślemień. Jest podopiecznym niedawnego zawodnika swojego klubu, Krzysztofa Bieguna. Krzak w tym roku zdał maturę, a jedna z jego pasji jest gra na ukulele. Poniżej prezentujemy wywiad, jakiego Krzak udzielił Polskiemu Związkowi Narciarskiemu:
- Byłem trochę zaskoczony decyzją trenerów, bo jednak nie czuję się ostatnio tak dobrze jak w czasie Letniego Pucharu Kontynentalnego. Mam jednak nadzieję, że złapię rytm przed kwalifikacjami - powiedział Jarosław Krzak, który będzie debiutantem w kadrze, na zawody Pucharu Świata w Wiśle.
Zawodnik PKS Olimpijczyk Gilowice przekonał do siebie trenerów kary pracowitością. Poza tym bardzo szybko potrafi przenieść uwagi szkoleniowców na to, co robi na skoczni. Warto wspomnieć, że 20-latek profesjonalnie trenuje dopiero od dwóch lat. Wcześniej stawiał głównie na naukę w technikum, a skoki traktował rekreacyjnie. Na skoczni pojawiał się czasami tylko raz na dwa tygodnie. Nie był jednak sam. Pomocną dłoń wyciągnął do niego trener Jarosław Węgrzynkiewicz. Kiedy trafił pod skrzydła Krzysztofa Bieguna, zaczął robić wyraźny postęp. Zostało to zauważone przez szkoleniowców kadry, którzy tego lata zabrali Krzaka na zgrupowanie reprezentacji.
Skoczek z Lasu, bo z tej wsi pochodzi, dopiero w styczniu tego roku wywalczył pierwsze punkty w zawodach FIS. Zajął 13. miejsce w FIS Cup w Zakopanem. Tam też ustanowił swój rekord w długości skoku - 133,5 metra. Latem tego roku zajął 23. miejsce w Pucharze Kontynentalnym. To dało mu przepustkę do startów w Pucharze Świata. - Po tym, jak dostałem powołanie na zgrupowanie kadry, to urosły skrzydła. To jednak nie wystarczy. Przy tym wszystkim musi wytrzymać jeszcze głowa. Jeżeli ona tego nie udźwignie, to nic z tego nie będzie - mówił po mistrzostwach Polski w Szczyrku, w których zajął dopiero 18. miejsce.
To pokazało, że do roli "czarnego konia", jak zaczęły go określać niektóre media, jeszcze dużo mu brakuje. Sam Krzak też zdaje sobie sprawę z tego, że przed nim jeszcze wiele pracy. - Wiem, że przede mną wciąż wiele pracy. Trzeba to robić z pokorą, bo nie chciałbym być wyskokiem na jeden sezon i szybko zgasnąć - powiedział.
Ma też jednak świadomość, że w porównaniu do naszych najlepszych skoczków stracił wiele czasu. Kiedy oni solidnie trenowali, Krzak skupiał się na nauce. Mimo tego jest dobrej myśli, bo dość szybko doszlusował do poziomu krajowej czołówki. - Nakręca mnie to, że mogę rywalizować z najlepszymi, choć do tej pory nie trenowałem aż tyle, co oni. To jest dla mnie jak zastrzyk energii, bo czuję, że jeśli tylko będę solidnie trenował, to mogą być naprawdę fajne efekty - przyznał Krzak.