Tropiciele dzikich zwierząt „zjechali” do Żabnicy. To kilkunastu ekologów z angielskich uniwersytetów. W nasze Beskidy przybyli z inicjatywy Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” z Godziszki.
Co to za inicjatywa?
Opowiedziała nam o niej prezes SdN Wilk dr Dr Sabina Pierużek-Nowak.
- To cykliczne spotkania, których historia sięga już prawie 20 lat. Dokładna nazwa to Kurs Ekologii Ssaków Drapieżnych. Studenci z różnych krajów pod okiem Michała Figury, uczestniczą w wykładach, a przede wszystkim w wyprawach terenowych. Akurat teraz to młodzi ludzie z Anglii - wyjaśnia dr Pierużek-Nowak. Na czym polega taka praktyka w terenie?
- To głównie tropienie zwierząt drapieżnych, przede wszystkim wilków, rysi, niedźwiedzi, w mniejszym stopniu na podstawie zostawianych przez nie śladów, bywa to bardzo trudne. Miejsca, w które udają się tropiący, określane są na podstawie naszej dotychczasowej wiedzy oraz doświadczenia, ale przede wszystkim dzięki rozlokowanym w różnych miejscach Beskidów tzw. fotopułapkom, które filmują zwierzęta. Nie bazujemy bowiem na zdjęciach, tylko właśnie na filmach - tłumaczy prezes SdN Wilk.
Ile jest dzikich zwierząt w naszych górach?
Przy tej okazji zapytaliśmy dr Sabinę Pierużek – Nowak, ile rzeczywiście może przebywać osobników przywoływanych gatunków dzikich zwierząt na terenie Beskidu Żywieckiego.
- Najprościej określić ilość wilków. Wiemy, że na tym terenie żyją ich 3 stada, czy też rodziny lub watahy. Na tej podstawie można szacować, że ich łączna liczba może dochodzić do 20 sztuk. Taka rodzina zajmuje w terenach górskich obszar do 200 kilometrów kwadratowych, oczywiście z włączeniem terenów Słowacji. Rysie również są u nas, to wiemy, jednak ich tryb życia jest taki, że bardzo trudno określić, w jakiej liczbie. Ryś nie żyje w stadzie, ani nawet w parze. Jeśli chodzi natomiast o niedźwiedzie, nasze Beskidy jest trzecim w Polsce, po Tatrach i Bieszczadach, terenem najczęstszego występowania i rozmnażania się niedźwiedzi, których ogólnie w Polsce jest około 100. We wschodniej części Beskidu Żywieckiego jest ich około 5, z reguły bytują w okolicach Romanki i Wielkiej Raczy. Dwa żyją w Beskidzie Śląskim, a jeden w Beskidzie Małym – powiedziała dr Sabina Pierużek – Nowak.
Anglicy trafili na niesporzyjające tropieniu sladów warunki pogodowe, że będą musieli zapewne bazować głównie na wiedzy Michała Figury. Jak mówiła Sabina Pierużek – Nowak, wbrew pozorom dżdżysta pogoda nie sprzyja skutecznemu tropieniu po śladach.
Często piszemy o tym, że nasz region nie wykorzystuje w pełni walorów turystycznych i potencjału, jaki posiada. Być może jednak ma to korzystne przełożenie na niektóre aspekty stanu środowiska naturalnego. Może dzięki temu okoliczne Beskidy są terenem atrakcyjnym dla badaczy ekologii? Co myślicie?