Mały ryś, hasający z kotami domowymi? Brzmi mało prawdopodobnie i nieco bajkowo, a jednak w Węgierskiej Górce się zdarzyło coś takiego. Co będzie z nim dalej?

Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” zostało powiadomione przez Nadleśnictwo Węgierska Górka o błąkającym się między budynkami młodziutkim rysiu. Sprawdzono, czy to rzeczywiście ryś, a następnie zawiadomiono również lecznicę MedWet. Michał Figura ze Stowarzyszenia „Wilk” i lek. wet. Izabela Całus udali się do Węgierskiej Górki w poszukiwaniu kociaka. Szybko i sprawnie udało się schwytać zwierzę. Pięciomiesięczny ryś przebywał w opuszczonym budynku, wraz z kilkoma bezdomnymi kotami domowymi. Prawdopodobnie z jakichś powodów odłączył się od matki i dotarł do osad ludzkich, nie umiejąc wrócić. Był już mocno wychudzony. Został zabrany do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Mysikrólik” w Bielsku-Białej, by sprawdzić tam jego stan zdrowia i ewentualnie podleczyć.
Ryś ten jest zbyt młodym stworzeniem, aby samodzielnie przeżyć w lesie. Stowarzyszenie „Wilk” prowadzi od dawna obserwację naszych gór i lasów za pomocą videopułapek, czyli automatycznych kamer video. Jego reprezentanci mają w związku z tym nadzieję, że dzięki temu monitoringowi uda się im zlokalizować rysicę – matkę młodego. Znalezione zwierzę to kotka. Nadano mu imię MaRysia Węgierka.
Rehabilitacja, a potem?
O to, kiedy MaRysia ma szansę zostać przywrócona swojemu naturalnemu środowisku, zapytaliśmy dr Sabinę Pierużek – Nowak ze Stowarzyszenia „Wilk”:
- W grę wchodzą dwie drogi. Pierwsza, to nasza nadzieja, że uda się dzięki fotopułapkom namierzyć matę tej kotki, wtedy nasza bohaterka będzie mogła wrócić do niej. Sama w takim wieku nie da rady, gdyż jest bardzo mała. Koty, owszem, od pierwszych tygodni cechują się już instynktem i umiejętnościami łowieckimi i polują same, a nie stadnie, jak na przykład wilki. Jednak takie małe jak MaRysia nie są w stanie polować na większe zwierzęta, a więc i przeżyć. Jeśli nie uda nam się znaleźć jej matki, to możliwość wypuszczenia jej jako odpowiednio dużego osobnika nastąpiłoby po kilku miesiącach, pod koniec zimy. Gdzie? To też czas pokaże i to, czy uda nam się określić, skąd do Węgierskiej Górki trafiła – mówi szefowa Stowarzyszenia „Wilk”.
Jak można określić, do jakiej ewentualnie kocicy MaRysia przynależy?
- Cóż? Nie będzie to proste. Możemy obserwować dorosłe osobniki i różnice, jakie zaszły, który niedawno wyglądał na mającego potomstwo, a teraz nie ma, która kocica się nietypowo zachowuje, która była kotna i jest sama? Będziemy patrzeć, ale będzie to trudne, raczej nastawiamy się na drugi wariant. Trzeba też powiedzieć, że to, jak długo MaRysia będzie pod opieką Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Mysikrólik, w dużym stopniu będzie też zależeć od możliwości finansowych tej organizacji, bo potrzeby finansowe na opiekę nad takim rysiem są ogromne. Tak to jest, że w Polsce dużo łatwiej jest zdobyć fundusze na bezdomne koty i psy, które nie są gatunkiem zagrożonym wyginięciem, niż na rysie – kończy dr Sabina Pierużek Nowak.
Z przywróceniem MaRysi Węgierki naturze wiążą duże nadzieje i Stowarzyszenie „Wilk”, i Fundacja „Mysikrólik”, gdyż jest to gatunek w Polsce nieliczny i pod ścisłą ochroną.