Pewnie starsi Czytelnicy pamiętają czasy, kiedy na antenie Telewizji Polskiej emitowano program popularnonaukowy „Kwant”. Prowadzący wówczas program Roman Kanciruk promował praktycznie w każdym odcinku astronomię, zapraszając także do studia panów Uniwersałów, którzy wówczas wiedli w naszym kraju prym w produkcji instrumentów do obserwacji nocnego nieba.
Razem z bratem z dużą niecierpliwością oczekiwaliśmy na weekendowy blok edukacyjny. Pamiętam, jak w Kwancie zapowiadano powrót komety Swift-Tuttle w 1992 roku, która jest macierzystym ciałem roju meteorów Perseidów. Perseidy możemy obserwować w sierpniowe noce (najwięcej pojawia się ich nocą w okolicy 11-13 sierpnia). Zapowiadano także dobre warunki obserwacji Jowisza, co ciekawe - utkwiło nam wówczas w głowie - „którego można zaobserwować nawet przez zwykłą lornetkę”. Zaintrygowąło to nas niezmiernie. Dziadek posiadał wówczas lornetkę 7x50 (dającą powiększenie 7x i mającą obiektywy o średnicy 50 mm). Pstanowiliśmy zatem spędzać wieczorami czas na zewnątrz i próbować upolować Jowisza oraz inne obiekty. Niewielkie doświadczenie nie dawało dużej skuteczności, jednakże w mojej pamięci zachował się obraz Drogi Mlecznej, której świetlistą smugę jeszcze 20 lat z łatwością można było dostrzec z terenu Żywca. W lornetce prezentowała się jako mrowie gwiazd, pośród których widać było mnóstwo świetlistych mgiełek, będących mgławicami i najjaśniejszymi gromadami gwiazd. Dziś marnotrawstwo energii w postaci neonów, oświetleń budynków czy też niewłaściwie skonstruowanych latarni ulicznych, utrudnia nam obserwacje tych słabych obiektów, nawet z obszarów położonych nieco dalej od centrum miasta. Żeby to wszystko zobaczyć, musimy obecnie wybrać się przynajmniej w pobliskie góry. Na narzekanie na brak ciemnego nieba nad terenami miejskimi poświęcę odrębny artykuł.
Dzisiaj jednak chciałbym zachęcić Was do pewnego pomysłu. Spodziewam się, że lornetkę podobną do tej, którą dziadek pożyczał nam do obserwacji nieba, ma wielu czytających. Wyobraźcie sobie, że dostępne dziś lornetki niejednokrotnie są lepsze jakościowo od instrumentów, którymi dysponowali astronomowie żyjący w XVII i XVIII wieku! Galileusz dzięki prostej lunecie odkrył 4 księżyce, krążące wokół Jowisza. Zaobserwował także kratery i góry na powierzchni naszego Księżyca. Okazuje się, że lornetka, która swoją konstrukcją przypomina właśnie dwie połączone ze sobą lunety, pozwala dokładnie na to samo. Spoglądając w kierunku gwiazd widzimy niebo w podobny sposób. Warto zatem, w trakcie wakacji, urlopu, będąc w spokojnym, oddalonym nieco od centrów miast miejscu, spojrzeć w górę. W zasięgu znajdują się planety, Księżyc, liczne skupiska gwiazd w Drodze Mlecznej, a także chociażby kilka najjaśniejszych galaktyk. Pośród nich słynna Galaktyka Andromedy, od której emitowane światło tamtejszych gwiazd biegnie do ziemi ponad 2 miliony lat! Ponadto co jakiś czas widoczne jaśniejsze komety, które lornetka pozwala zobaczyć w pełniejszej krasie.
Apel do rodziców, którzy swoje pociechy wysyłają do szkoły, których czekają Komunia, urodziny i inne prezentowe okazje: jeśli wasz syn czy córka wykazują zainteresowanie gwiazdami i zaczynają mówić, że chcieliby oglądać gwiazdy przez teleskop, pokażcie niebo najpierw przy pomocy lornetki. Jeżeli pasja będzie się utrzymywać, warto rozważyć wówczas taką inwestycję. Lornetka, poza swoją wagą, zapewnia łatwe skierowanie w dowolny punkt, a odnalezienie wybranych obiektów nie jest skomplikowane. Teleskop, oferujący większe powiększenia, jednocześnie posiada mniejsze pole widzenia, więcej pokręteł i zanim młody adept astronomii opanuje właściwe operowanie instrumentem i zdobędzie biegłość w orientacji na niebie, może przeżyć kilka rozczarowań, które mogą osłabić chęć do dalszych działań. Nawet po zakupie teleskopu lornetka okazać się może użyteczna, pomagając przede wszystkim w nauce położenia gwiazdozbiorów i gwiazd, co może okazać się pomocne w dalszej perspektywie.