Trochę obaw mogły mieć osoby, które znalazły się w niedzielny wieczór w okolicy jednego z dużych sklepów w Łodygowicach, widząc wozy strażackie i jakieś niebezpiecznie wyglądające manewry. O co chodziło?

Mogło, a nawet powinno się wydawać, że w płomieniach stanął market Netto. Tymczasem, jak się okazało, wszystko było zgodne z planem. Spokojnie, to tylko ćwiczenia. O szczegóły zapytaliśmy Tomasza Górę, komendanta OSP w Łodygowicach:
- Rzeczywiście wyglądać mogło z daleka groźnie, ale były to ćwiczenia, o których jednostki były powiadomione wcześniej, ale nie znały dokładnego ich czasu. Brały w niej udział jednostki OSP Łodygowice, ochotniczy strażacy z Lipowej, Międzybrodzia Bialskiego i zawodowcy z Żywca, w sumie siedem. Ćwiczone były wszystkie możliwe warianty. Koordynacja działań, lokalizacja zagrożenia, interwencja. Źródło zadymienia zlokalizowane było w części magazynowej sklepu. W czasie maksymalnego zadymienia pomieszczenia ćwiczący musieli poradzić sobie z wyniesieniem rannych i ich zabezpieczeniem, a przede wszystkim ugaszeniem pożaru. Całość akcji to około 1,5 – 2 godzin. Wszystko przebiegało zgodnie z wymogami proceduralnymi - wyjaśnił Góra.