Przez piosenki wyrażają swój patriotyzm. Zespół Saybusch z Żywca tworzy utwory o historii Żywiecczyzny. Z Mariuszem Tomaszkiem, gitarzystą grupy rozmawiamy o początkach zespołu, nazwie „Saybusch” oraz o tym, co muzycy chcą przekazać przez swoją twórczość.
Anna Bodzek: Od jak dawna działa zespół Saybusch?
Mariusz Tomaszek: Saybusch wykształcił się z grupy Zipscha Sola. Powstała ona w 2011 r. Udało się nam nagrać epkę, ale później nasze drogi się rozeszły. Co prawda, grupa Zipscha Sola wciąż działała, ale już beze mnie i bez wokalistki Ani. Zespół pod nazwą Saybusch powstał w maju tego roku. Tworzą go dwie osoby, które należały wcześniej do grupy Zipscha Sola - ja i Ania Ormaniec oraz dwóch nowych muzyków: Paweł Tomaszek i Zbyszek Cader. Autorem tekstów naszych piosenek jest Dariusz Gruszecki.
A.B.: Co charakteryzuje twórczość Saybusch?
M.T.: Tworzymy piosenki związane z naszym regionem - Żywiecczyzną. Przedstawiamy historię miasta, również nasze wspomnienia z dzieciństwa. Twórczość, którą prezentuje zespół jest niszowa, nie komercyjna. Zdajemy sobie sprawę, że nie trafi ona na szeroki, krajowy rynek. Będą jej słuchać mieszkańcy Żywiecczyzny oraz ci, którzy z niej pochodzą, ale przebywają na emigracji. Nasze piosenki przybliżą im ojczyznę.
A.B.: Skąd pomysł na taką regionalną tematykę?
M.T.: Jest wiele wydarzeń związanych z Żywiecczyzną, o których mieszkający tutaj ludzie nic nie wiedzą. Chcemy, by nasze utwory były dla nich źródłem wiedzy. Przykładowo, pod koniec XIX w. w Moszczanicy zginęli austriaccy żołnierze. Podczas ćwiczeń poraził ich piorun, spłonęli w stodole. Kto o tym wie? Pomnik w Żywcu przy ul. Kościuszki mija codziennie mnóstwo ludzi. A czy każdy zdaje sobie sprawę z tego, co on upamiętnia? W XIX w. szerzyła się epidemia cholery - pomnik postawiono jako wyraz podziękowania za to, że zaraza ominęła Żywiec.
A.B.: Dlaczego nazwa „Saybusch”?
M.T.: Już nazwa wcześniejszego zespołu „Zipscha Sola” nawiązywała do Żywca. „Zipscha” to dawne określenie miasta Żywiec, połączyliśmy ją z rzeką Sołą. Natomiast „Saybusch” to nazwa naszego miasta używana w okresie okupacji.
A.B.: Która z piosenek Pana zdaniem wyróżnia się spośród innych?
M.T.: Myślę, że ta o tytule takim, jak nazwa naszej grupy, czyli „Saybusch”. Łączy ona cechy wszystkich pozostałych utworów. Nawiązuje do rodu Habsburgów, do żywieckiego browaru czy do Rudzy (najstarsza część Śródmieścia - dzielnicy Żywca). Ukazuje nasze miasto z okresów wojennego i powojennego.
A.B.: Wasze piosenki to głównie ballady czy zdarzają się dynamiczne utwory?
M.T.: Utrzymane są w różnym klimacie. Są ballady, ale są też typowe rockowe utwory jak „Palestyna”. Tempo zależy od kontekstu, od tego, o czym jest dana piosenka.
A.B.: W jaki sposób powstają Wasze teledyski?
M.T.: W klipie „Chłopcy z Węgierskiej Górki” wykorzystaliśmy materiał filmowy nakręcony przez nas wcześniej w celu promocji tej miejscowości jako miejsca, w którym można by było nakręcić film historyczny. Natomiast inne teledyski opierają się na fotografiach dawnego Żywca.
A.B.: Macie już za sobą jakieś występy jako Saybusch?
M.T.: Tak, zagraliśmy w maju podczas nocy muzeów w Muzeum Czynu Zbrojnego Żywiecczyzny. Publiczność odebrała nas bardzo pozytywnie.
A.B.: Gdzie będzie można Was usłyszeć w najbliższym czasie?
M.T.: Na razie teledyski publikujemy na naszym Facebooku, więc tam zapraszamy, ale już niebawem będzie można usłyszeć nas na żywo podczas rekonstrukcji historycznej w Węgierskiej Górce, która odbędzie się 19 sierpnia.
A.B.: Jakie plany na przyszłość?
M.T.: Dla każdego z nas działalność w zespole jest dodatkowym zajęciem, odskocznią od codzienności. Raz w tygodniu staramy się spotykać na próbach. Pracujemy teraz nad naszą debiutancką płytą. Zajmie to pewnie trochę czasu, chcemy przygotować profesjonalny krążek. Poszukamy sponsorów. Może uda się wydać ją pod koniec roku.