Złe wiadomości napływają z Bułgarii w sprawie zaginionej bielskiej turystyki.

O poszukiwaniu pisaliśmy wczoraj. Śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie zaginięcia w bułgarskim Pomorie Aleksandry Fulary podejrzewają, że kobieta mogła zostać porwana i uprowadzona. Wcześniej podejrzewano, że mogła ona paść ofiarą tak zwanej "martwej fali" w czasie kąpieli w Morzu Czarnym. Wydaje się jednak to mało prawdopodobne. Bułgarska policja z użyciem płetwonurków przeszukała okoliczne plaże i wybrzeże morskie, ale nie odnaleziono żadnych śladów zaginionej.
Odnaleziono natomiast nagranie z hotelowego monitoringu, na którym widać jak kobieta wychodzi z niego o godzinie 15.45 w sobotę 30 czerwca. Potem ślad po niej się urywa.