Po maśle przyszedł czas na ekscytację innym produktami należącymi do kategorii nabiał, jego cenami i dostępnością.
Po ostatnich doniesieniach mediów ogólnopolskich można było zakładać, że weekend minie nam na bieganiu po sklepach i robieniu zapasów jajecznych już co najmniej na święta Bożego Narodzenia. A u nas są jaja i wbrew pewnym pozorom lub przy dwuznaczności wiadomość taka jest uspokajająca.
Gazety i telewizje atakowały przez kilka dni widokiem pustych półek. Nie wiem, ile z nich dawało takim newsom tytuł - "Bez jaj". Wiele do powiedzenia w tym temacie miał ekspert od statystyki, gospodarki i płodów rolnych Janusz Piechociński, co okazało się zbieżne z opinią Gazety Wyborczej. Ta ostatnia informowała o pustych regałach głównie w dużych i bardzo dużych miastach. Według "Wyborczej" brak jaj spowodowany jest tym, że "zagranica" oferuje polskim „producentom” (czy może precyzyjniej – zabierającym od producentek) wyższe ceny skupu i jajka lądują u sąsiadów. Padamy zatem ofiarą konkurencji i wolnego rynku. Ponadto polscy producenci nie używali toksycznego środka o nazwie fipronil, który podobno stosowano w fermach Europy Zachodniej, którego używanie jest teraz krytykowane.
W Żywcu nie ma obaw, jaja są. W dowolnej ilości i bez kolejek dostępne są w większości sklepów i marketów. Można dodać, że już jakiś czas temu "Biedronka" zapowiadała mniejszą ich ilość lub chwilowe przerwy w dostawie. Rzeczywiście w jednym z żywieckich sklepów tej sieci jaj jest mniej i droższe, ale są. Są i nie wiadomo, czy się z tego cieszyć czy nie? Nie ma problemu z tym ważnym w gastronomii składnikiem, z drugiej strony zaś nie łechce i nie potwierdza to naszych wielkomiejskich aspiracji.