Władze gminy nie były świadome uciążliwości, tymczasem dla matki to kolosalny problem.
Redaktorzy programu Uwaga TVN poświęcili jeden z niedawnych odcinków mieszkankom Żabnicy, pani Halinie i jej 21-letniej niepełnosprawnej córce Joannie. Ta druga, to podopieczną specjalistycznego ośrodka dla osób upośledzonych. Dziewczyna nie jest w stanie samodzielnie się poruszać i potrzebuje pomocy w dojeździe do szkoły. To duże wyzwanie dla matki, która po śmierci męża musi sama sobie radzić z transportem córki.
- Asia nie jest w stanie zrobić niczego samodzielnie. Wymaga całodobowej opieki. Trzeba ją karmić, myć, przenosić. Dobrze, że jeszcze mam siłę i jakoś sobie z tym radzę – mówi Halina Wojtyła, matka dziewczyny.
Pani Halina dodaje też, że pobyt córki w ośrodku to jedyny czas, kiedy ona sama może zając się domem i innymi sprawami.
Gmina wynajmuje firmę transportową do przewozu dzieci do szkoły, jednak przewoźnik nie odbiera Joanny spod samego domu. Rodzice dziewczyny wielokrotnie zwracali się z prośbą o odbiór córki spod domu. Spotkali się z odmową. Słyszeli, że droga prowadząca do ich domu jest zbyt wąska. Sytuację znacznie pogorszyła śmierć ojca Joanny, po której wszystkie obowiązki spadły na panią Halinę. Dziewczyna nie chodziłaby do szkoły, gdyby nie upór matki, która codziennie sama przenosi i zwozi córkę na przystanek.
- Jeżeli chodzi o dowóz dzieci niepełnosprawnych, ustalona jest droga tutaj, ze względu na brak warunków dojazdu takim autobusem tam do góry. Tam nie ma drogi na autobus. Ja mam płacone z gminy do tego miejsca – tłumaczy przewoźnik.
- Niedopuszczalna jest odmowa opierająca się na takim uzasadnieniu, że droga jest za wąska, że przewoźnik boi się o zarysowanie samochodu. Pani Joanna jest osobą niepełnosprawną i nie może w inny sposób dotrzeć na miejsce zbiórki – dodaje w programie Uwaga TVN Anna Mikołajczyk z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
W Ośrodku Rehabilitacyjno–Edukacyjno-Wychowawczego „Promyk” w Milówce Asia uczęszczana zajęcia rehabilitacyjne, rewalidacyjne, uspołeczniające. To ważny czas w jej rozkładzie dnia, podczas którego może przebywać z innymi dziećmi.
Wójt nie był świadomy
Dziennikarze TVN odwiedzili w tej sprawie wójta gminy Węgierska Górka Piotra Tyrlika.
- Ja dopiero teraz się dowiaduję, że jest jakiś problem – mówi w programie włodarz gminy.
Wójt stwierdził, że jeśli matka zechce, może sama dowozić dziecko do Milówki. Chwilę potem dodał, że jeśli nie zechce, wówczas dziewczynę odbierał będzie spod domu przewoźnik.
Skuteczna akcja medialna?
Jak przyznali dziennikarze, już dwie godziny po ich wizycie w Urzędzie Gminy Węgierska Górka jego pracownice spotkały się z panią Haliną. Po raz pierwszy zobaczyły, jak od lat wygląda transport Joanny, którą matka musi samodzielnie przenieść do samochodu, zwieść na przystanek i umieścić w busie. Od razu wprowadzono zmiany.