Minął 10. dzień wyprawy rowerowej do La Salette przez Alpy. Uczestników akcji w ramach "Rozkręć wiarę" dopadła burza.
Uczestnicy ewangelizacyjnej wyprawy „Rozkręć wiarę”, która 23 lipca wyruszyła z Żywca do sanktuarium La Salette, dotarli już do Włoch. Wcześniej zdobyli pierwszą, z siedmiu zaplanowanych, przełęczy alpejskich – Hochtor (2504 m n.p.m.).
Po przejechaniu 1100 km dziesięcioro uczestników wyprawy postanowiło odpocząć przed czekającymi ich kolejnymi wyzwaniami, polegającymi m.in. na podjeździe pod słynne Del Stelvio. Uczestnicy wyprawy „Rozkręć wiarę” mają jeszcze do pokonania 6 przełęczy alpejskich i około 3. tys. kilometrów. Zamierzają dotrzeć do sanktuarium maryjnego w La Salette we Francji, następnie część z nich pojedzie stamtąd dalej do Rzymu.
Relacja na facebook z 1 sierpnia mówi:
"No i stało się. Burza nas zatrzymała. Dosłownie uziemiła. I to jeszcze gdzie? W trakcie zdobywania trzeciej przełęczy. Przez cały dzień topiliśmy się w niemiłosiernym upale, a teraz marzniemy na wysokości 1300 m. n.p.m między ogromnymi pasmami górskimi. Siedzimy schowani w korytarzu jednego z nielicznych budynków w tym miejscu. Deszcz pada i zapowiada się, że tak zostanie do rana. Najmniej jednak dodajemy do ogólnego rozrachunku 120 km. Jeszcze nie wiemy gdzie będziemy spać. Pewnie w tym korytarzu. Dziś pierwszy samochód wsparcia wraca do Polski. DZIĘKUJEMY p. Witoldowi i Mateuszowi Urbańcowi (tata i brat Maćka). Dziś także mieliśmy spotkać się z drugim samochodem państwem Gach: Hubertem i Moniką, Zuzią i Weroniką. Jednak wszystko skomplikował deszcz. Nawet trzech naszych rowerzystów jest gdzieś kilometr dalej schowanych w garażu. Mamy kontakt telefoniczny. Czekamy na rozwój sytuacji.
Godzina 20.30. Jesteśmy już wszyscy razem. Deszcz nadal pada. Jest zimno. Jemy zupki w proszku. Dziewięć dni upału i dziś nas dopadło. Zaczyna się zła pogoda właśnie teraz, gdy już niektórzy odliczają dni do końca. Szczerze mówiąc jest ciężko i WSZYSCY odczuwamy trudy a teraz jeszcze deszcz.
Musi być ofiara, niekoniecznie w taki sposób realizowana jak my ją zaplanowaliśmy. Dziś nocleg w warunkach spartańskich, dla niektórych jest to szok. Zaciera się nam już poczucie czasu. Wydaje się jakbyśmy byli tu już od kilku miesięcy, a to dopiero 10 dni. I choć się nikt nie przyznaje to widać, że radość z jazdy rowerem już za nami, a przed nami pielgrzymka w pełni tego słowa znaczeniu.
Prosimy o modlitwę, by bezpieczne pokonywać te trudne odcinki trasy do La SALETTE. Przypominamy, że jedziemy wspólnie z ss. Klaryskami i prosimy o WSPARCIE remontu ich klasztoru".