Wiele ostatnio pisaliśmy o dramatycznej kondycji finansowej Szpitala Powiatowego w Żywcu. Starostwo widzi szansę na jej poprawienie, a kierunek, z którego napłynęłaby pomoc, może być nieco zaskakujący. Ze szpitalem coś wspólnego może mieć pewna decyzja wojewody śląskiego, dotycząca Pałacu Kępińskich w Żywcu Moszczanicy i jego przyległości.
Powojenne przejęcie
Piękny moszczanicki pałac, w którym mieści się obecnie Zespół Szkół Agrotechnicznych i Ogólnokształcących, to posiadłość o niezwykle ciekawej historii. Został oddany do do użytku w 1828 roku. Po kilkudziesięciu latach w jego posiadanie wszedł ród Kępińskich. Znaczącym etapem w historii tego dobra był pobyt tam marszałka Józefa Piłsudskiego, który blisko miesiąc wypoczywał w Moszczanicy w 1934 roku. Po II wojnie światowej majątek ten został odebrany przez władzę ludową ówczesnym właścicielom. Stworzono tam szkołę rolniczą. Dla obecnego zespołu szkół, który tam się mieści, organem prowadzącym jest Starostwo Powiatowe w Żywcu, które sporo środków i czasu zainwestowało w tą placówkę. Zrewitalizowano część pałacu, powstaje Centrum Ekologiczne Arka, szkoła otrzymała certyfikat MON.
Roszczenia
Działania żywieckiego starostwa w Moszczanicy stanęły w pewnym czasie pod sporym znakiem zapytania. O zwrot posiadłości zwrócili się w 2014 roku jego właściciele z okresu tuż po wojnie, Zgromadzenie Sióstr . Uważali, że posiadłość ta nie była objęta dekretem PKWN z 1944 roku. W takim przypadku zgromadzenie mogłoby się starać o zwrot nieruchomości lub odszkodowanie. Starostwo zwróciło się z tą sprawą do wojewody, który przyznał samorządowi rację. Zakwestionowało ją jednak Ministerstwo Rolnictw i Rozwoju Wsi, domagając się uzupełnienia dokumentów. Ponowny werdykt wojewody zapadł w marcu br.
- Z przyjemnością stwierdzam, że mamy decyzję wojewody, że jak najbardziej ta nieruchomość podpada pod dekret. Możemy dysponować tą nieruchomością – powiedział starosta żywiecki Andrzej Kalata.
Pałac a szpital
Co więc ma wspólnego decyzja wojewody ze szpitalem powiatowym? Starosta bardzo szybko zestawia te sprawy ze sobą.
- Jeżeli ta decyzja stanie się prawomocna, być może jest to ratunek dla szpitala. Myśmy podzielili część działek. Mamy ich jeszcze ponad czterdzieści. Będziemy chcieli je sprzedawać i wzmocnić sobie budżet, a w konsekwencji zdobyć środki na spłatę długu szpitala – mówi Kalata.