W Anterselwie mieliśmy dziś kolejny dzień zmagań w biathlonowych mistrzostwach globu. Magdalena Gwizdoń z BLKS Żywiec startowała w sprincie.

Z Polek najlepiej wypadła Monika Hojnisz-Staręga, która świetnie rozpoczęła rywalizację. Do niezłego czasu biegu na pierwszym okrążeniu dołożyła celne, rytmiczne i szybkie strzelanie. Po przebiegnięciu wszystkich zawodniczek wciąż miała trzeci rezultat po pierwszym strzelaniu. Później nie było już tak kolorowo. Hojnisz-Staręga wyraźnie zwolniła w biegu, a do tego dołożyła sobie 300 m dodatkowego dystansu za dwa niecelne strzały w stójce. W efekcie osunęła się na 28. miejsce. Lepiej w tej konkurencji na MŚ wypadła tylko raz – 7 lat temu w Novym Meście zajęła 24. pozycję.
Pozostałe Polki nie zdołały zdobyć pucharowych punktów, ale za to w komplecie awansowały do biegu pościgowego, co na MŚ ostatni raz zdarzyło się w 2013 roku. Kinga Zbylut była bezbłędna w postawie leżąc, ale po stójce biegała dwie karne rundy i sklasyfikowana została na 47. miejscu. Magdalena Gwizdoń z jednym pudłem na koncie finiszowała z 54. czasem. Najgorzej na strzelnicy zaprezentowała się Kamila Żuk, która już podczas pierwszej swojej próby nie trafiła do celu aż czterokrotnie. Bezbłędna stójka i szybkie tempo biegu na ostatniej rundzie biegowej pozwoliło jej ostatecznie zająć 58. miejsce i zmieścić się w sześćdziesiątce premiowanej awansem.
– Ile lat tu startuje, tak za każdym razem ten pierwszy bieg jest ciężki. Wysokość robi swoje. Sprint był przetarciem przed kolejnymi startami. Oczywiście chciałoby się lepiej, ale i tak się cieszę, że udało się zmieścić w sześćdziesiątce - powiedziała Magdalena Gwizdoń po bieku.