Piłkarki nożne TS Mitech Żywiec zakończyły sezon na 9. miejscu w tabeli ekstraklasy, a zatem nieco wyżej, niż się to zapowiadało jeszcze kilka tygodni temu. Wtedy to widmo spadku rysowało się nader realistycznie.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy, można zatem piłkarkom z naszego miasta pogratulować lokaty, bo chyba nie ostatniego akordu, w ramach którego uległy w ostatniej kolejce Olimpii Szczecin na wyjeździe., kończąc potyczkę wynikiem 7:1. Tak, wynik iści – jak się kiedyś przynajmniej mawiało – hokejowy. Właśnie z hokejem mam tu i inne, silne skojarzenie. Prawie za miedzą, w czeskim Trzyńcu walczy – nierzadko dosłownie i do końca - o mistrzostwo Czech klub hokejowy. Mowa o mieście wielkości Żywca. Arena, pośrodku której jest tam lodowisko, zapełnia się regularnie czterema tysiącami ludzi, a kolejna liczna rzesza odsyłana jest z kwitkiem z powodu braku miejsc. Wielu z tych kibiców przyjeżdża z okolicznych miejscowości, a po zakończeniu meczów rozwożona jest specjalnymi autobusami, przy bardzo regularnej cenie biletów. I co? I nie tylko, że przeżywać mogą emocje sportowe dzięki drużynie grającej o najwyższe krajowe trofea, ale też jest to element bardzo mocno integrujący cały region, korzystnie wpływający na poczucie tożsamości i wspólne przeżywanie.
Cieszy, że TS Mitech gra w ekstraklasie, że jest jedynym przedstawicielem gier zespołowych na tak wysokim szczeblu. Nawet jeśli to futbol kobiecy, a nie męski, zawsze to futbol, potrafi wciągnąć w kręcący się bęben swoich emocji. Jedno pytanie tylko się nasuwa, w analogii pewnej do hokejowego Trzyńca. Czy na pewno panie z pierwszej ligi swoje mecze, w większości, mogą rozgrywać tylko w Radziechowach i to często przy ad hoc zmienianych porach spotkań, bez łatwo dostępnej informacji? Bez urazy Radziechowom, jednak takie mecze, rozgrywane regularnie gdzieś w okolicach centrum Żywca, w okolicach większego skupiska, mogłyby zgromadzić znacznie więcej kibiców, byłaby większa integracja sportowa z regionem, a i Paniom grałoby się raźniej.